Grudniowy Czilaut :>
9 XII 2006, zbiórka: godz. 9:51, Wisła Uzdrowisko.
Niestety pociąg nie zatrzymuje się na stopa, więc godzina zbiórki przesunęła się tylko o dwie godziny... :)
Mimo przeciwności losu, wyruszyliśmy z dodatkową energią na szlak. W związku z porannym poślizgiem, zredukowaliśmy ilosć postojów do 1 - na Białym Krzyżu.
Już na wstępie pan z oscypkami chciał 'wcisnąć' nam 1/2 kg starych oscypków, ale my nie takie naiwne cepry, żeby nas góralski 'biznesmen' robił w barana.
Każdy wie, że góry bywają zdradliwe, w związku z czym poziom płynów uzupełniać należy w regularnych odstępach czasu, zwiększając odpowiednio dawkę napoju :)
W domku już przy ciepłej herbatce zaczęliśmy zarabiać na życie, przy pomocy pasjonującej gry EUROBIZNES. Trzeba przyznać, że pochłonęła nas ona bez reszty:) Sikorkę zrujnowała 'wycieczka' do Madrytu i oficjelnie przyznaliśmy jej tytuł Naszego Bankruta, Adaś - Milioner, wzbogacał się na wszystkim, na czym tylko jego 'stopa' postanęła, natomiast Kasia pieczołowicie budowała swoje Imporium Zła w Madrycie ;) Do rękoczynów nie doszło, bo jednak Ani udało się zachomikować tych 5 $ na waciki. Uf!
Nocne Pogaduchy + Klimat Domku w Brennej = pobudka o 10:30, czyli Rzecz Normalna (Adaś o tej porze był już w pociągu na drodze do swojej Ekouczelni:P ). Urządziłyśmy z Sikorką śniadanko, na którym nie mogło zabraknąć Almette chrzanowego z szyneczką, po czym przystąpiłyśmy do realizacji Celu Na Dziś, czyli powrotu przez Trzy Kopce. Szlakiem podążyłyśmy ku górze, w dół Sikorka złapała nam stopa - ślepej kurze (Sikorce) dostało się ziarno (Ułaz) na szlaku w lesie...
Post napisany w knajpie w Ustroniu przy grzanym piwku i oczywiście zimnym Żywcu :)
Do zobaczenia na szlaku!
Kate.
Niestety pociąg nie zatrzymuje się na stopa, więc godzina zbiórki przesunęła się tylko o dwie godziny... :)
Mimo przeciwności losu, wyruszyliśmy z dodatkową energią na szlak. W związku z porannym poślizgiem, zredukowaliśmy ilosć postojów do 1 - na Białym Krzyżu.
Już na wstępie pan z oscypkami chciał 'wcisnąć' nam 1/2 kg starych oscypków, ale my nie takie naiwne cepry, żeby nas góralski 'biznesmen' robił w barana.
Każdy wie, że góry bywają zdradliwe, w związku z czym poziom płynów uzupełniać należy w regularnych odstępach czasu, zwiększając odpowiednio dawkę napoju :)
W domku już przy ciepłej herbatce zaczęliśmy zarabiać na życie, przy pomocy pasjonującej gry EUROBIZNES. Trzeba przyznać, że pochłonęła nas ona bez reszty:) Sikorkę zrujnowała 'wycieczka' do Madrytu i oficjelnie przyznaliśmy jej tytuł Naszego Bankruta, Adaś - Milioner, wzbogacał się na wszystkim, na czym tylko jego 'stopa' postanęła, natomiast Kasia pieczołowicie budowała swoje Imporium Zła w Madrycie ;) Do rękoczynów nie doszło, bo jednak Ani udało się zachomikować tych 5 $ na waciki. Uf!
Nocne Pogaduchy + Klimat Domku w Brennej = pobudka o 10:30, czyli Rzecz Normalna (Adaś o tej porze był już w pociągu na drodze do swojej Ekouczelni:P ). Urządziłyśmy z Sikorką śniadanko, na którym nie mogło zabraknąć Almette chrzanowego z szyneczką, po czym przystąpiłyśmy do realizacji Celu Na Dziś, czyli powrotu przez Trzy Kopce. Szlakiem podążyłyśmy ku górze, w dół Sikorka złapała nam stopa - ślepej kurze (Sikorce) dostało się ziarno (Ułaz) na szlaku w lesie...
Post napisany w knajpie w Ustroniu przy grzanym piwku i oczywiście zimnym Żywcu :)
Do zobaczenia na szlaku!
Kate.
1 Comments:
koment jest prosty:)Może zdjęcia nie robią takiego szału jak te z Hiszpanii,ale Madryt też jest:)Sikoreczka
Publicar un comentario
<< Home